2011/10/29

See of art

Wybaczcie tak długą przerwę oraz nieświeżość następujących wiadomości dotyczących Tygodnia Mody w Paryżu. Mam jednak nadzieję, że pomimo tych mankamentów będziecie mogli w pełni poświęcić uwagę krótkiej recenzji. A w nagrodę mały deser.

Wszyscy, którzy słyszeli coś o McQueenie, zapewne kojarzą tą markę z szalonymi i mało praktycznymi pomysłami. Nie mogę zaprzeczyć, ale mogę zakwestionować uznanie tego za bezcelowe.

Sarah Burton inspirując się morskimi atrybutami, przypisała je strojom-rafy koralowe, muszle. Można by się zastanawiać zatem co oznaczać mają czarne, a często nawet skórzane elementy. Otóż autorka nawiązała do wycieków ropy. Plisowana organza zdobiona miedzianymi, złotymi i srebrnymi elementami przywołuje na myśl skarb piratów.
Modelki wyglądały jak boginki oceanu panujące nie tylko pod powierzchnią wody, ale i wśród ludzi. Krój sukienek zmuszał ich ciała do specyficznego ruchu, który projektantka porównała do ruchu meduz.
Kolekcja zdaje się być wspolną pracą dawnego jej mentora i jej, z całą esencją McQueena i wizją Burton.
Kreacje te są dla mnie symbolem sztuki-pomimo niewyraźnego, niejasnego celu tworzenia, po obejrzeniu czujemy się nasyceni, lepsi, niezależnie od naszych opinii.






Na sam koniec coś z innej półki, ale tego samego regału-premiera spektaklu "Nasze miasto" w Teatrze Starym w reż.Szymona Czackiego. Spektakl z pewnością można nazwać 'ładnym' - stroje, muzyka, tworzą specyficzny klimat który ja bez zastanowienia kupuję. Odnoszę wrażenie, że każdy w tym obrazie może momentami zobaczyć cząstkę siebie, zastanowić się nad życiem, a przy tym dobrze się bawić.
Zabawka nie droga, a warta dużo-w mojej opinii, choć 'koneserem' teatru nie jestem i do takiego tytułu jeszcze bardzo długa droga.

fot. R. Kornecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz